poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 22.

                                                               22.



            Otwarła oczy leżąc w cichym pomieszczeniu. Było zbyt cicho, a pokój był zbyt biały. Czuła jedynie ból głowy. Dopiero po głębszym skupieniu, usłyszała miarowe piknięcia, a gdy chciała ruszyć dłońmi nie mogła. Była skrępowana. Sen? Zbyt realistyczny. Chciało jej się pić, chciała się podrapać po nosie, chciała się ruszyć. Nie mogła. Spojrzała przed siebie, leżała na niej biała pościel. Skrzywiła się rozpoznając charakterystyczny kształt łóżka. Tylko znowu nie to. Czyżby okazało się, że obudziła się właśnie z śpiączki, a Bastille nie istniało? To był tylko sen? Ostatnie co pamiętała to huk. Zacisnęła usta aby zebrać w sobie siłę. Nagle do pokoju weszli rodzice, matka była widocznie zmęczona, a jej oczy były zaczerwienione, ojciec posiniał na twarzy. Coraz bardziej budziło się w niej twierdzenie, że cały koszmar, całe te dwa lata, które wydawało jej się, że przeżyła to złudzenie. Zrobiło jej się momentalnie zimno, kiedy matka spojrzała na nią i uroniła łzę widząc, że je córka się obudziła.
- Blue!- dobiegła do jej łóżka przytulając i obcałowując córkę. - Moja mała Blue...- łkała nie potrafiąc ją puścić.
- Mamo...- jęknęła Blue lekko zachrypniętym głosem, jakby pół dnia przekrzyczała .
- Zawołaj lekarza...- ponagliła kobieta swego męża, ocierając swoje łzy. Już chwilę po tym w sali znaleźli się dwóch lekarzy, pielęgniarka i ojciec dziewczyny. Blum zmarszczyła brwi widząc te zbiorowisko.
- Aż tylu? Prawie jakbym zjadała ludziom mózgi...-szepnęła do matki.
            Nagle zaczęły się badania brunetki, sprawdzali tętno, gałki oczne i inne rzeczy. Nadal panowała grobowa cisza. Niezdrowa dla ducha i ucha.
-Czy moglibyście mnie uwolnić?- poprosiła w końcu Mała.
- Niestety nie teraz .. włączyło ci się samookaleczenie,czego zapewne nie pamiętasz... Przez szok który przeszłaś twoja psychika nie poradziła sobie. Musimy się upewnić że wszystko jest już dobrze.- powiedział lekarz zapisując coś w swoim notatniku. Blue aż nie wierzyła w to co usłyszała. Jak się samookaleczała? Gdzie niby? Włosy chyba miała na głowie, nigdy by się nie pocięła...więc o co chodzi? Zacisnęła usta.
- Gdzie ja jestem?- zapytała zerkając na matkę. Wszyscy spojrzeli na nią lekko zdziwieni.
- Nie pamiętasz niczego?- spytał ojciec podchodząc nieco bliżej.
- Właśnie... nie wiem czy to co pamiętam jest prawdziwe...-odpowiedziała spoglądając gdzieś na bok.
- Co masz na myśli?- zainteresował się drugi, znacznie młodszy lekarz.
- Czy ja byłam w śpiączce? Bo to co mam w głowie to... nie wiem... - odparła dzieląc się swoją niepewnością. Dolna warga jej zadrżała jakby z zimna ale też z nadmiaru emocji. Ciemne oczy biegały po pierzynie jakby właśnie coś czytała, jednak ona analizowała wspomnienia. Była zagubiona.
- Jesteś w Londynie... naprawdę nic nie pamiętasz??


Cztery dni wcześniej.


                Minęły trzy dni od wyjaśnienia sprawy i rozmowy z Monicą. Od rana prawie nic nie jadła. Skręcało ją od samej myśli, że ma spotkać się oko w oko z chłopakami. Wiedziała co ją czeka, cały długi koncert słysząc głos Dana, a następnie rozmowa na którą nie wiadomo czy się zgodzą. Miała z nerwów aż zimne dłonie. Cały ranek krążyła po mieszkaniu oddychając głęboko. Brat próbował ją pocieszyć widząc, że jej usta i policzki robią się blade jak papier. Jednak nic to nie dawało. Do godziny koncertu dzieliło ją zbyt wiele. Miała coraz więcej zastrzeżeń, coraz więcej "ale", przez które nie powinna w ogóle stawiać się przed chłopakami. Następne pomysły były łączone z Woodym. Chciała go uprzedzić, poprosić o pomoc ale wiedziała. że nie może. Musiała to zrobić sama.
             Po długich oczekiwaniach w końcu mogli ruszyć na owy koncert. Mieli się  spóźnić. Tak chciała Blue. Nie miała w planie spotkać się w twarzą w twarz przed koncertem z chłopakami, wolała się spóźnić i wejść niemal na końcówkę koncertu. Idąc ciemną już ulicą, ponieważ było już blisko północy, zauważyła, że przed drzwiami do starego teatru, który miał wielkość przeciętnego współczesnego baru, stoi pewna blondynka. Gdy się odwróciła zauważyła na jej twarzy wielki uśmiech.
- Emili!- ucieszyła się Blue przytulając przyjaciółkę.- Jak ty się tu znalazłaś?- zapytała odsuwając się od niej. Wtedy Caroline zjawiła się koło dziewczyn.
- Mam cztery bilety... co miały się zmarnować? A poza tym przyda się kolejna osoba aby skopać im tyłki.- odpowiedziała ruda poprawiając swoje czerwone okulary.
- Nie mogłam pozwolić ci tam iść bez pełnego wsparcia.- stwierdziła Emi tuląc znów przyjaciółkę, a następnie przybliżając się do Davida.
              W tej hierarchii weszli do teatru. Już przy drzwiach słyszała głośną muzykę i Ten głos. Serce podskoczyło jej do gardła, a nogi zrobiły się ociężałe. Nie mogła nawet złapać oddechu. Kiedy ochrona ich zatrzymała, rosły mężczyzna, który sprawdzał im bilety patrzył na nią jak na kogoś podejrzanego.
- Ty mała... brałaś coś?- zapytał grubym głosem. Caroline od razu przytuliła do siebie przyjaciółkę i zaczęła się śmiać.
- Proszę pana! Od razu brać! Miłość ją oniemiała... zjechaliśmy pół Brytanii aby mogła zobaczyć swego idola...No wie pan.- kiwnęła do niego porozumiewawczo. Mężczyzna zaraz po tych słowach zaczął się śmiać.
- Racja... cały pęczek takich dzisiaj... właźcie...- stwierdził zamykając za nimi drzwi.
             Chwała Carolinie za jej wygadanie. Blum z wdzięcznością spojrzała na przyjaciółkę, a ta jedynie puściła do niej oczko. Kiedy weszli do sali gdzie był koncert zobaczyli niewielki tłum... maksymalnie dwieście osób. Widocznie koncert był dla wybranych. Gdy spojrzała na scenę i zobaczyła na niej Dana, miała ochotę poszukać ubikacji i zwymiotować. Ścisnęła dłonie swych przyjaciółek.
- Idziemy w tłum..- zaleciła Emi pchając je w sam środek zbiorowiska.
             Miało to sprawić, że od razu nie zostaną rozpoznani. Przecież chłopacy mogli uznać, że przyszli tu aby znowu narobić problemów. Tłum skakał i śpiewał, zabawa byłaby przednia gdyby nie stres. Blue z obawą patrzyła na chłopaków. Każdy z osobna był pochłonięty tym wszystkim. Will jak zwykle w skórzanej kurtce, brzdąkał na gitarze wysyłając fanką uśmiechy i robiąc chórki. Dan na keyboardzie grał, śmiejąc się do chłopaków i zdobywając serca fanek. Kyle i Woody stali obok siebie.
           Gdy patrzyła tak na Brodacza on przemierzał wzrokiem publiczność i wtedy... Aż poczuła jak uginają się pod nią kolana. Kyle przestał śpiewać chórki i sam nie wierzył w to co widzi. Woody od razu to zauważył i spojrzał na przyjaciela. Ten jedynie kiwnął głową w stronę gdzie stała czteroosobowa grupka. Kyle przeniósł z dziewczyny wzrok na Caroline. Wśród dwójki przyjaciół zrobił się mały chaos i Dan to zauważył. Zmarszczył brwi kiedy piosenka się już kończyła. Sięgnął po wodę i spojrzał tam gdzie właśnie dwóch pozostałych patrzyło. Gdy Blum i Dan na siebie spojrzeli przepłynęło wiele emocji przez jego i jej twarz. Tęsknota, niedowierzanie, złość i niechęć to wszystko odczuł Dan, brunetka jedynie się bała i chciała znów być przez niego przytulona.
-Z głosić ochronie?- syknął Will podchodząc do Smitha, bo on również zauważył zbiorowisko.
- Nie... - odpowiedział krótko.
            Blue zrobiła wiele złego, zrobiła błąd który skreślał ją z jego życia ale miała prawo chodzić gdzie chciała i z kim chciała. Następną piosenką było Flaws. Dan zaczął ubierać szarą bluzę, rozpoznała ją... to ta przez którą Will zjawił się w mieszkaniu Caro. I poszło. Dan zszedł z sceny i zaczął tańczyć z tłumem, Blue chciała się wycofać i uciekać kiedy zobaczyła, kilka metrów przed sobą, jak tłum się rozstępuje, a niebieskooki idzie prosto na nią. Bała się. Gdy stanął przed nią był refren zaczął skakać patrząc prosto na nią. jednak nie musiało wiele się zadziać aby wyczuć jego obojętny stosunek do niej. Specjalnie obszedł ją dookoła, ocierając się swym ramieniem o jej plecy, i ruszył ku scenie.Była nikim.
- Chce stąd iść...- powiedziała Blum do Caroline,. Widziała jak przyjaciółka zaciska usta patrząc na Kyle'a. Ona też cierpiała ale hardo przecząco od kiwała głową do niej.
- Zostajemy...- ścisnęła jej dłoń i oto tak przetrwali do końca występu.
            Kiedy chłopacy już chcieli schodzić z sceny Emily ruszyła ku nim. Znalazła się na podwyższeniu tak szybko, że ochroniarze nawet tego nie spostrzegli.
- Hej wy! Musimy pogadać!- krzyknęła do chłopaków, którzy nagle na jej głos się odwrócili. Dwóch rosłych facetów znalazło się przy dziewczynie. Tłum znacznie zmalał przez co Blue mogła dobiec z pozostałą dwójką do sceny.
- Zostawcie ją!- krzyknęła Caroline wskakując też na scenę.
- Zajmijcie się tym...- stwierdził Will.
- Dan!- jęknęła Blue. Było w tym imieniu tyle goryczy i smutku. Chłopak odruchowo na nią spojrzał. Zobaczył bladą twarz dziewczyny, która próbowała dodać sobie odwagi ściskając mocno swoją kurtkę.
- Porozmawiajmy...- poprosiła. On jednak cofnął się o krok i chciał już odejść. David widząc to nie wytrzymał.
- T gnojku! Nawet jej nie chcesz wysłuchać?! Też mam siostrę i wszystko rozumiem ale cholera jasna, ona nie jest temu winna! Mamy dowody!- warknął stając obok siostry.
             Dan się zatrzymał. Nie znał brata Blue zbyt dobrze, jednak czy tyle osób byłoby za nią kiedy by popełniła paskudztwo? Nawet Woody nadal twierdził, że to nie ona. Czy tyle ludzi mogło się mylić. Chris podszedł do ochroniarzy, który chcieli zgonić dziewczyny z sceny.
- Zostawcie je...- poprosił i spojrzał na pozostałych z Bastille.- Myślę, że każdy zasługuje na rozmowę. Chodźmy do garderoby, tu mamy już widownie.- okazał się jedynym głosem rozumu kiedy zwrócił pozostałych uwagę na kilka fanek, które patrzyły na nich i już plotkowały. Tak oto dzięki perkusiście wszyscy znaleźli się w pokoju za sceną. Blue stała gdzieś w tyle, a przed nią cała trójca która ją broniła. Dan siedział na jednym z wielu krzeseł, Will na fotelu,, a Kyle i Woody kręcili się po pokoju.
- Więc jakie macie dowody?- zapytał Dan nie patrząc na nikogo. Bawił się sznurówką swego buta jakby to miało go uspokoić. Blue owinęła się swymi dłońmi, a głos ugrzęznął jej w gardle. David spojrzał na siostrę i niczego więcej nie musiał wiedzieć.
- Okazało się, że Blue miała podłożony podsłuch w laptopie.- zaczął mówić zamiast siostry.
- Podsłuch?- powtórzył Kyle dziwiąc się.
- Tak... dla twej informacji to sprzęt który podsłuchuje...- zaszydziła Caroline nie mogąc wytrzymać tego, że są w jednym pokoju. Znowu byli na wojennej ścieżce. Kyle westchnął spuszczając wzrok na ziemię. Dan zainteresował się tym i zerknął na grupkę.
- I co związku z tym podsłuchem?- zapytał Woody.
- Oto on.- wyciągnął z kieszeni spodni w niewielkiej paczuszce podsłuch, który Blue miała podpięty przez tyle dni. Podał go przyjacielowi z dziecięcych lat. - Zapewne są na nim odciski więc nie wyciągajcie... nawet, ja go nie dotykałem... co do podsłuchu, sami widzicie jest malutki i łatwo można go wsadzić. Był schowany w klawiaturze Blum, gdyby nie fakt wyciągnięcia przycisków, był niezauważalny. Ma on nośność kilku kilometrów. - wyjaśniał Grece przekazując jak najwięcej informacji.
-Wiecie kto to?- zapytał Dan wstając z krzesła aby podejść i zobaczyć podsłuch. Blue dokładnie patrzyła jak obraca w swoich palcach owy przedmiot marszcząc brwi. David zerknął na Caroline i ta kiwnęła głową.
- To moja siostra... jedyna osoba, która to mogła zrobić i się przyznała. W rewanżu za niespełnienie jej żądań... chciała iść z wami na randkę, a Blum jej tego nie załatwiła. - mówiła gestykulując. Dan wyprostował się przypominając sobie tą sprawę.
- To było w dzień kiedy do ciebie przyjechałem?- skierował swe słowa pierwszy raz w tym dniu do Blum. Cała drżała czując nacisk jego wzroku. Widziała w jego oczach ból, jednak rysy twarzy nie były już takie ostre. Patrzył na nią wyczekująco. Ona jedynie kiwnęła głową w odpowiedzi.
- Mówiłem, że to nie ona!- klasnął w dłonie Woody i podszedł do Blue aby ją przytulić. Dał jej też całusa w skroń. Zrobiło jej się cieplej ale nadal widziała, że Dan inaczej się zachowuje. Kyle ruszył w stronę Blu również.
- Blublu..
- Hola Hola! - nagle Caroline chwyciła go za bluzkę i odciągnęła,
-Co jest?- zdziwił się brodacz.
- Co ty myślisz, że ona to ścierka? Że jak wam się podoba to ok macie ją za kumpele, a jak coś złego się stanie to można w nią wszystko wycierać?- rzuciła wkurzona patrząc to na Dana, Willa i Kyle'a
- Caro proszę...- szepnęła Blum jednak przyjaciółka ani myślała przestać.
- Nie Blue! Oni przez pstryknięcie palcami spisali cię na straty. A już najbardziej ten cham.- wskazała na Willa. - A ty.- następnie zerknęła na Kyle.- Jesteś pieprzonym tchórzem... Co? Wtedy jak byliście u nas to zapomniałeś jaka jest Blublusia? Nagle wyłączyłeś uczucia?-Brodacz uciekł wzrokiem na bok.
- Ty też Dan nie leszy... wysługujesz się kumplami? - zapytała ale nie oczekiwała odpowiedzi. - Coś twierdzę, że komuś należą się prawdziwe przeprosiny... - zażądała puszczając patyczaka.
           Trójka winnych spojrzała po sobie. Will wstał jako pierwszy. Poprawił kurtkę i podszedł do dziewczyny mijając Davida, który zaciskał mocno szczęki. Emi położyła na jego ramieniu dłoń aby czasem czegoś nie zrobił. Will stanął przed niziutką brunetką.
- Prawdopodobnie nie oceniłem cię prawidłowo... spisując cię na straty. Przepraszam... Nie mogłem wierzyć w słowa Chrisa... ale on jednak zna cię lepiej.- ujął jej rękę i pocałował ją. Odszedł w stronę drzwi, następny wyrwał się Kyle. Nie mógł się opanować i ją przytulił. Mocno, odrywając jej stopy od ziemi.
- Blublusiu...- jęknął nie mogąc znaleźć słów. Jednak czuła, że się strasznie obwiniał za całą sytuację, że tak łatwo się dał podpuścić.
- Rozumiem.. miałeś prawo... sama myślałam, że to ja...- westchnęła będąc w jego objęciach. Ucałował ją w czubek głowy i odsunął się. Kula w gardle urosła, jak zaraz za jego plecami wyłonił się Dan. Patrzył w ziemię i mocno ściskał swoje i tak wąskie usta. Powoli uniósł wzrok na nią.
- Blu...- próbował zebrać słowa, ale niewątpliwie utrudniała mu to dodatkowo obecność całego towarzystwa. - Ja...- zaczął.
             Niestety nie dokończył.
            W tym momencie usłyszeli pierw przeciągły pisk i wybuch. Owy precedens się nie dość, że powtarzał ale i powielał. Wszyscy wpadli w panikę ale chyba nie tak jak Blue. Pisk skojarzył jej się z typowym piskiem, który wydaje samochód w czasie nagłego hamowania, a wybuchy... Próbowała złapać oddech ale nie mogła. Kolejny huk Zacisnęła dłonie przy uszach ale nadal słyszała. Kolejny wybuch. Bezradnie upadła na ziemię jakby to miało jej pomóc. Przeraźliwy pisk Caroline i ten związany z oponami. Wszystko ucichło. Ktoś wbiegł do pokoju. Blue nie słyszała niczego. Była w innej rzeczywistości. Z jej ust wydobywał się histeryczny pisk, z oczu leciały łzy, objęła się ramionami i zaczęła niemiłosiernie drapać swoje ramiona jakby chciała... właściwie nie wiadome było co się z nią działo. Wszyscy zgromadzeni gdy zrozumieli, że to koniec „ataku” spojrzeli na nią. David szybko upadł na kolana, zbyt dobrze rozumiejąc co się dzieje z siostrą.
- Dzwońcie na pogotowie! Szybko!- krzyknął próbując złapać siostrę, tak by nie robiła sobie krzywdy. Ona nawet nie poczuła, że ktoś ją dotyka. Krzyczała zdzierając sobie gardło, jej mięśnie to się napinały, to odpuszczały sprawiając, że ciało dziewczyny wyginało się w nienaturalnych pozycjach. Woody wraz z dziewczynami rzucili się do Małej, pomagając Davidowi w chronieniu jej przed sobą.. Will w tym czasie dzwonił na pogotowie.
- Pójdę sprawdzić co się dzieje i zawołam pomoc.- powiedział Kyle wybiegając z garderoby. Jedynie Dan stał nieopodal i oniemiały patrzył na twarz dziewczyny, która była wykrzywiona w spazmatycznym bólu psychicznym.
       


          Była czwarta rano. Chłopacy z Bastille siedzieli w jednym hotelowym pokoju. Minęło zaledwie dwie godziny odkąd pogotowie wzięło Blue na sygnale do szpitala. Nadal nie dostali żadnej wiadomości na jej temat. Nawet Will który, nie oszukujmy się, dotąd nie przepadał za brunetką, teraz bał się o jej stan zdrowia. Kyle już dawno wyciągnął z lodówki wszelkie jedzenie jakie było. Z nerwów zawsze dużo jadł. Chris znowu nerwowo przemierzał długość pomiędzy łóżkami trzymając w ręce telefon na który miał dzwonić David. Dan nie rozumiał tego wszystkiego. Siedział na swym łóżku.
- Ona jest psychiczna...?- zapytał w końcu choć nie brzmiało to ani trochę jak pytanie. Chłopacy spojrzeli na niego zdziwieni, brodacz przestał jeść, a Woody stanął w miejscu.
- Co?- zapytał myśląc że źle usłyszał.
- No kto normalny tak reaguje? Ok zaskoczenie... ale kurcze taki cyrk?- zapytał marszcząc brwi.
- Dan...- wrócił z małej kuchni Kyle i usiadł na przeciwnym łóżku.
- Jesteś skończonym idiotą.- nie wytrzymał Chris który od namiarów nerwów już nie miał siły starać się rozumieć.
- Chris... próbuję tylko zrozumieć. Ona ma w sobie jakiś błąd... jakby wszystkie nieszczęścia się do niej przykleiły...- zaczął tłumaczyć swój wywód Smith. Tego tylko brakowało perkusiście.
- Nic nie rozumiesz... wszyscy nie rozumiecie... największym nieszczęściem jaki ona spotkała to ja! To ja jestem winien, że ona teraz... teraz taka jest!- warknął wkurzony na siebie. Usiadł na łóżku niedaleko Kyle'a i schował twarz w dłonie.
- Woody? O co ci chodzi?- zapytał ostrożnie brodacz marszcząc brwi.
- Ona nie chce abyście wiedzieli...- westchnął prostując się.- Ale mam dość! Tego, że ona ciągle jest przez to prześladowana i jeszcze... obwinia się. To ja ją wpędziłem w te kłopoty... w to nowe życie...- zaczął tłumaczyć.- Dwa lata temu byliśmy na imprezie... z naszą paczką... ja, Blum i nasi znajomi... David kazał mi ją pilnować. On nie mógł być... wyjeżdżał do Francji... Impreza była brawurowa... pod koniec miałem wracać z znajomymi małym busem... takim jakim my jeździmy. Jednak okazało się, że Blue nie ma czym wrócić... ojciec dostał wezwanie do pracy... Obiecałem Davidowi, że się nią zaopiekuję... oddałem więc jej miejsce w busie, a sam zostałem na chwilę na imprezie aby zamówić taksówkę... mieli ją odwieźć pod sam dom... 
         Jego opowieść trwała długo. Nie mógł im jednak opowiedzieć wiele. Tylko to co sam wiedział. Nigdy nikt nie poznał strony Blue z tego wszystkiego. Cisza zapadła w pokoju gdy Woody zamilkł. Dan siedział oniemiały. Nie wierzył, że Blue tyle przeszła, tyle wycierpiała... nie powiedziałby. Wydawała się radosna i miła. Takich ludzi zło nie powinno spotykać. Choć w końcu zrozumiał dlaczego wtedy na nieszczęsnym ognisku Kyle'a tak zareagowała, zrozumiał dlaczego tego dnia tak Było mu wstyd, że myślał o niej tak. Coraz bardziej zdawał sobie sprawę jak bardzo się mylił, i że dziewczyna którą poznał nie jest kimś zwykłym. Poczuł się winny. Przez niego znowu czuła się winna. Wstał z łóżka biorąc swoją kurtkę w ręce.
- A ty dokąd?-zawołał Kyle.
- Jadę do szpitala... ona nas potrzebuje.- rzucił ruszając do drzwi. Reszta chłopaków zrobili to samo.

I co sądzicie?
Dziś szybciej :)
Dłuugi rozdział.
Mam nadzieję, że się spodoba.
Zapraszam do komentowania 
i miłego czytania.
Pozdrawiam Tumburulka.
Z powodu zbliżających się 3 000 
jak widzicie zrobiłam nowy nagłówek.
Może nie jestem cudotwórcą ale...
osoby z Bastille XXX wiedzą jakie cuda umiem robić :D

13 komentarzy:

  1. Przebrnąłem :) i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz narzeczonego zawsze wyważony i w cenie....

      Usuń
  2. Już miałam nadzieję, że wyjaśni się to, co jest okryte tajemnicą już od początku opowiadania.
    Cieszę się, że sprawa z podsłuchem wyszła na jaw i chłopaki dowiedzieli się całej prawdy.
    KOCHANA! Nagłówek wymiata! :D

    Pozdrawiam i ślę buziaki, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że komuś się jednak nagłówek podoba... a nie co poniektórym *spojrzenie na narzeczonego*.
      :)
      Tajemnica wyjdzie na jaw :)
      No i dzięki za dobre słowa :*

      Usuń
  3. Nowy nagłówek jest taki cudowny !!! <3 masz talent laska;*
    Kiedy czytałam pierwszą część rozdziału , to takie wtf ?Co się dzieje,czy ona chce zakończyć bloga, kurcze może z mego powodu chce to zrobić (bo zaczęłam go czytać);o a potem bum , wszystko się rozjaśnia. (czy ja to właśnie,opisałam jako wybuch? Blum nie była by zadowolona)
    Rozumiem Blum że nie chciała jechać na koncert, też bym się obawiała, bo przecież nie wiedziała jak Dan zareaguje.Równie dobrze mógł nie doprowadzić ich do głosu i zaśmiać się jej perfidnie w twarz(a w tedy by okazał się mendą społeczną ) Koncert kojarzy mi się tym z HP.(czyżby inspiracja?) Tak myślałam że Dan wejdzie w tłum na Flaws i do niej podejdzie,ale,ale,myślałam że powie żeby się wynosiła z koncertu , lecz ten się o nią ocierał.Czyżby brakowało mu jej bliskości ? Dobrze że Emily wskoczyła na scenę potem Carolinie, Blublusia była w takim szoku że odczuwałam jej napięcie.Kiedy poszli do tej całej garderoby i David zaczął tłumaczyć wszystko a Kyle chciał ją przytulić to aż mi się słodko na sercu zrobiło a tu czyste napięcie erotyczno-nienawistne się włączą (czyt.Caroline i Kyle) i znów drą koty .Ruda szalona ,ruda wściekła,Ruda nie lubi sexownego wąsacza ale lubi się z nim ten tego ...(treść przeznaczona tylko i wyłącznie dla członków Bastille xxx). Ale dla Dana musi być głupio!?I dobrze, niech pamięta że jedno przepraszam nie wystarczy by było dobrze.Jak do niej podszedł to myślałam że ją pocałuje.
    (zniszczyłaś moje marzenie )a tu bum Putin atakuje! jej reakcja na to wszystko była do przewidzenia ,też bym tak zareagowała gdybym była w jej stanie psychicznym i gdybym przeszła to co ona ;C Jak ta krowa Dan mógł pomyśleć że Blublusia jest niezrównoważona psychicznie ?! Na miejscu Chrisa walną bym mu w tą tępą pałę bo i tak stoi tak jakby piorun walną (nie nie ma tu podtekstu , chodzi o głowę) i myślałam że Woodecki wyjdzie z pokoju ale on wszystko powiedział i taka ulga .Trochę już się rozjaśniło co się w tedy stało. Dobrze że pojechali do tego szpitala teeee, teee, tee.....liliputy?(?)Ciekawe jak powita ich Blublusia.
    Nagła odmiana Willa w stosunku do Blum ?Miłe zaskoczenie, oby się przekonał do niej
    ten moment >>> "- Ty mała... brałaś coś?- zapytał grubym głosem. Caroline od razu przytuliła do siebie przyjaciółkę i zaczęła się śmiać.
    - Proszę pana! Od razu brać! Miłość ją oniemiała... zjechaliśmy pół Brytanii aby mogła zobaczyć swego idola...No wie pan.- kiwnęła do niego porozumiewawczo. Mężczyzna zaraz po tych słowach zaczął się śmiać.
    - Racja... cały pęczek takich dzisiaj... właźcie...-" hahaha śmiałam się na tym, Corolin taka aktorka.Totalnie prawda też była bym pod jarana na koncercie , w sumie to i bez koncertu jestem .....



    Mam nadzieję że mój komentarz Cię nie zawiódł ;)
    Czekam na następny rozdział (nie pośpieszam;)) w sumie Ty to wiesz
    Weny dużo ;*
    czekam,czekam,czekam <33333
    kocham ,Anette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że nie powinnam przeklinać ale... patrze na ten komentarz i takie "Kurwa jestem szczęśliwa" :D
      Mistrzyni komentarzy... i ty kurde nie masz weny pisać bloga? Mistrzynio!!
      Łał... jesteś niesamowita i dziękuję :)
      Brak mi słów...
      zabiłaś mnie tym Putinem hahahah :D
      <3
      Moja najlepsza Anette! :*

      Usuń
    2. No nie mam weny do pisania ;C
      hyhy Boże no bo mi się skojarzyło z Putinem (serio *.*)
      Cieszę się że Ty się cieszysz tym ,krótkim komentarzem ;)
      Moja najlepsza Kamcia ;*

      Usuń
  4. Nie no rozdział cudowny! Takie rozdziały bardzo lubię :) Trochę Blan, Dan i akcja - moje klimaty 8)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, wspaniały, fantastyczny, niesamowity(:D) rozdział! Uwielbiam czytać Twojego bloga i kiedy już się wczuwam w akcję i już chcę więcej... a tu nagle BAM i koniec! Nienawidzę końców rozdziałów haha ale zawsze czekam z niecierpliwością na następne. Tak myślałam, że byłoby super gdybyś wydała CAŁE to opowiadanie w postaci książki. Na 100% książka byłaby moja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo :D
      Ja pinkole aż się boję dodawać następne rozdziały aby nie zrobić spadku :/
      MOJA WŁASNA OSOBISTA KSIĄŻKA ?? *_* OJAPIERDZIELEWEMPIKUTAKASŁAWA! hahahaha
      Wiem że ucinam w ciekawych momentach ale muszę was zachęcić do czytania dalej :)
      Jak będę wydawać książkę to wam krzyknę :D Jak na razie ma tylko 60 stron :D Do 200 minimum muszę dojść! :D

      Usuń
  6. Moim zdaniem Monica nie wiedziała o ciąży Fran, bo podsłuch podłożyła dopiero w Londynie, a Dan powiedział o tym Blue przed wyjazdem. Na początku pomyślałem, że to Chris wygadał się i chce wszystko zrzucić na Małą :O (taki diabełek). Tak poza tym bardzo ciekawy blog. Obszerna fabuła, dużo akcji i dreszczyk emocji. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dan powiedział Blum o poronieniu Fran w dzień kiedy była chora, po wspólnym wyjściu do baru i tańcu w deszczu z Kyle
      W ten sam dzień Monica od rana była w mieszkaniu Caro :) Dan wiec powiedział to Blue w Londynie w dzień założenia podsłuchu....

      Usuń